Pogoda za oknem kusząca, gdyby nie ten zdradliwy wiatr byłaby całkowita wiosna... Tak czy siak potrzebowałam zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i odreagować troszkę smutków z dwóch ostatnich dni.
Czasem bywa tak, że musimy z czegoś zrezygnować kosztem czegoś. Musimy coś stracić, by zyskać...
Napisałam o tym poprzedni post, ale postanowiłam tą refleksje zachować dla siebie i równie szybko, jak go opublikowałam - usunęłam.
W życiu nie zawsze jest łatwo. Są łzy, dylematy... Najbardziej bolesne i mokre są jednak łzy poczucia winy.
Musiałam ochłonąć. Przewietrzyć się. Spróbować żyć dalej.
Wygodna męska koszula mojego męża idealnie skomponowała się z modnym teraz płaszczykiem w pastelowym kolorze. Wybrałam ją, bo nie miałam zbytnio ochoty dziś na grzebanie w moje szafie i tworzenie jakiejś przemyślanej stylizacji. Do tego jeansy i najzwyklejsze z mojej szafy szpilki. Postawiłam na totalny luz, któremu elegancki płaszczyk i szpilki dodają tego czegoś.
Lubię czasem zarzucić na siebie byle co, byleby było...
Też tak macie?
Liczę na Wasze opinie w komentarzach.
Koszula: Cropp
Etykiety: jeansy, koszula, lollipop, look, outfit, pastelowy, płaszcz, stylizacja